_____________________________________
Fanficki:
Kibō XIV (Nadzieja)
Bohaterowie:
Lara Kuchiki - Główna bohaterka, 23 letnia Shinigami, była oficerka w 14 OddzialeWygląd: Lara to zgrabna, jednak nie zbyt wysportowana kobieta o szczupłej sylwetce, dość wysoka. Jej charakterystycznymi cechami wyglądu jest to, że ma bardzo bladą skórę, wiecznie podkrążone oczy (przez, które wygląda cały czas na zmęczoną) oraz posiada od urodzenia lawendowe włosy, które zwykle ścina do długości ramion, a potem wiążę w kitkę. Jej oczy zawsze nawet, kiedy bardzo pada na nie światło są tak ciemnobrązowe, że wyglądają zwykle na czarne. Lewe oko zawsze zakrywają opadające na nie włosy, które tworzą jej grzywkę, czasem wyglądającą na dłuższą od pozostałych włosów, kiedy się je rozpuści.
Ro Hughyshima - Najlepszy przyjaciel Lary, były porucznik 14 Oddziału
Wygląd: Ro jest wśród innych kobiet-shinigami obiektem wiecznych westchnień mimo to tak naprawdę wcale nie jest wyjątkowo silny, choć można się łatwo nabrać, że tak jest patrząc na jego wyćwiczoną klatę. Ma on podobnie, jak Lara charakterystyczny kolor włosów, ponieważ są one wiśniowe, a jego oczy bardzo jasnobrązowe przez, co rzucają się w oczy.
Ichigo Kurosaki
Kon XD (tutaj nazywany też będzie Kaku, ale zwykle wciąż po prostu Kon)
Haiti Sakana - Najlepsza przyjaciółka Lary, była oficerka 14 Oddziału, jest zmodyfikowaną duszą.
Wygląd: Haiti jest prawie tak niska, jak Rukia. Jej włosy są tak jak jej brata niebieskie, natomiast oczy jasnozielone. Jej fryzura jest porównywalna do uczesania Soi Fong, tyle, że u Haiti wyróżnia się zasadniczy brak grzywki.
Renji Abarai
Rukia Kuchiki (w ff to daleka "kuzynka" Lary)
Toshu Sakana - Troszkę przygłupi brat Haiti, którego Lara nie znosi, jest zmodyfikowaną duszą, ma 11 lat, lubi sobie żartować z ludzi razem z Konem, za co zwykle obrywa od Ichigo, Lary i Rukii.
Wygląd: http://wydrzak.deviantart.com/art/Toshu-447234336
Opis fanficka:
Wszystko zaczęło się od stworzenia przez Soul Society zmodyfikowanych dusz, dla których został utworzony specjalnie kolejny, czternasty oddział. Nie istniał on jednak zbyt długo, bo jak wiadomo dusze zostały szybko po ich stworzeniu zlikwidowane. Najgorsze było to, że ludzie przywiązali się do tego odziału, a zwłaszcza ja, która miałam tam funkcje oficera i jako nieliczna byłam zwykłą shinigami, a nie zmodyfikowaną duszą w gigai. Dano mi prawo przeżyć, tylko dlatego, że miałam przysiąc, że nikomu nigdy nie wspomnę o "tym całym zamieszaniu z oddziałami", jak zostało to nazwane przez Wodza Yamamoto. Co z tego, że przeżyłam, kiedy na moich oczach wymordowano wszystkich tych, których kochałam nawet bardziej niż rodzinę, która najchętniej dawno już wywaliłaby mnie na zbity pysk (i to dosłownie) z ich szlachetnego klanu, jakim był ród Kuchiki, z którego pochodziłam i miałam reprezentować go całą swoją postawą? Wszyscy myśleli, wtedy wraz z nimi, że się nie poddam i będę walczyć o swoją sprawiedliwość, ale ja tylko stchórzyłam i byle przeżyć uciekłam do świata żywych. Zawsze bałam się wychylać. Pozwoliłam dobrowolnie na tamtą rzeź, ale czy to już zamknięta sprawa? Czy samej uda mi się coś zdziałać? A może nie jestem do końca taka sama?
Cała historia jest pisana oczami Lary.
Czytaj dalej
Rozdział 1: Zebranie.
Siedziałam na sofie, kanapie, nie wiem jak to nazywali ludzie, ale w każdym bądź razie siedziałam na czymś i
piłam popularną tutaj w świecie ludzi herbatę, poza tym oglądając jeszcze jakieś ludzkie seriale. Nie przywykłam jeszcze do końca do życia w świecie żywych, ale nie miałam zamiaru wracać do Soul Society. Myślałam nad sensem swojej egzystencji, lub jak inni by to powiedzieli (bardziej trafnie) marnowałam swój czas, co prawda mało cenny, ale jednak mogłabym coś zamiast tego zrobić sensownego.
Teraz, kiedy porzuciłam już wszystkie nadzieje miałam tylko czas na pracowanie w fastfoodach po nocach, żeby zarobić na jedzenie i drugą, znacznie większą część wolnego czasu na lenienie się w domu. Czułam się aż dziwnie, bo na Dworze Czystych Dusz zawsze by się znalazło coś do roboty. Dopóki sprawa nie ucichnie, jednak musiałam tutaj pozostać. Z drugiej strony nie było w świecie ludzi wcale tak źle, choć przyznam, że trochę (tak odrobinkę) nudno, zwłaszcza jak się tak, jak ja nikogo tutaj nie znało. Tęskniłam za moimi przyjaciółmi: Ro, Haiti, a nawet za tym idiotą Toshu, choć cieszyła mnie jedna myśl przy tym wszystkim - wiedziałam, że oni wszyscy przeżyli, mimo to, że byli zmodyfikowanymi duszami, bo uciekli wraz ze mną. Potem tajemniczo gdzieś zniknęli, a ja znalazłam to mieszkanie. Dziwne to było....
Zamyśliłam się, kiedy nagle usłyszałam pukanie w drzwi. Szybko zmieniłam się w shinigami dla ostrożności, bo zdziwiła mnie taka nagła wizyta kogoś, a wiedziałam, że to raczej nie listonosz i podeszłam prędko do drzwi. Przez chwilę się zawahałam, czy aby nie zignorować tej podejrzanej wizyty kogoś, ale w końcu przystawiłam oko do szparki od klucza, czego po chwili pożałowałam, bo ktoś jak się okazało sam kopnął drzwi i je w ten sposób wyważył:
-Lara, co nie otwierasz kolegom, hę?!-krzyknął z pretensją...moment to był przecież Ro z Haiti i Toshu, a za nimi jakiś rudy, obcy mi typ.
-Chciałeś mi wybić oko?-parsknęłam i po chwili spytałam-A tak w ogóle skąd wy tu i ten koleś i...
Na chwilę się zacięłam i nie mogłam nic z siebie wydusić...Dopiero teraz zobaczyłam, że towarzyszyła im też jakaś paskudna zabawka:
-...co to za pluszak?!
-To Kon, znaczy ten rudy tak na niego woła, ale my to mówiliśmy na niego Kaku, nie pamiętasz? A i ten rudy to za nami goni, bo chce coś od Kona...Nieważne. Potem ci wszystko wytłumaczę.-powiedział z roztargnieniem Ro nie zwracając uwagi na to, co ja mogę sobie o tym wszystkim pomyśleć.
-A to ten Kaku, czy tam Kon, ten, co się sprytnie wymknął spod maszyn, które miały jakiś czas temu miażdżyć zmodyfikowane dusze... Wtedy mnie trochę zaskoczył, jak na takiego przygłupa.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy i ze zdziwieniem zaczęłam przyglądać się obcemu chłopakowi.
Nieznajomy nam rudy koleś wciąż stał w drzwiach i wrzeszczał "Kon! Chodź tu, bo zaraz wezmę cię tu siłą!" oraz nieustannie marszczył brwi. Dziwny typ, ale to miało być już zaraz nie moje zmartwienie. Po chwili już miałam ich wszystkich stąd wywalić i przestać odstawiać tą dziwną szopkę, a kiedy, aby tego dokonać wyjęłam nagle swojego zanpaktou nieznajomy tylko się na mnie dziwnie spojrzał, ale wcale nie wystraszył.
-O co ci chodzi?-zapytał dziwnie wyluzowany
-No jak to o co? Zjeżdżaj, marchewka to mój dom! Czego chcesz?-warknęłam tak samo mało spięta, jak i on
-Chcę Kona i to zaraz! Puści ciągle się wałęsają po moim mieście, a Rukia mi nie pomaga z ciałem, jak używam Odznaki Zastępczego!-wrzasnął wkurzony
-Chwila, jaka Rukia?-spytałam prędko, bo znałam tylko jedną dziewczynę o takim imieniu, a poza tym o mało co nie udławiłam się moją herbatą, kiedy usłyszałam, że tamten gość jest shinigami, ale o to już mniejsza..
-A co cię to obchodzi?-zapytał podirytowany rudzielec
-A to mnie to obchodzi, że to mój dom i masz odpowiadać na moje pytania, albo won i Kona już nigdy nie zobaczysz, a na serio to...po prostu działasz mi na nerwy i chcę cię trochę powkurzać.-skłamałam, bo naprawdę mnie interesowało to, o jakiej Rukii wspominał.
Po chwili przed moim domem pojawiła się kolejna osoba - niskiego wzrostu shinigami o czarnych włosach i dużych, granatowych oczach z śnieżnobiałą kataną...już wiem kim ona była to rzeczywiście ta Rukia, o której myślałam - Kuchiki, ale skąd ona by się tu wzięła? Nie widziałam jej kupę czasu, więc dlaczego miałaby nagle do mnie przychodzić. To moja daleka rodzina w pewnym sensie, ale nie sądzę, żeby miała do mnie teraz jakąś sprawę, zwłaszcza, że nie miała nic wspólnego z 14 Oddziałem, w którym byłam. O nie! Serio, tak nisko upadła, że naprawdę tamten chłopak nie kłamał. Ona musiała mu pomagać i go na pewno teraz szukała! Rukia, naprawdę?! - pomyślałam i odezwałam się z nadzieją, że ona w ogóle gościa nie skojarzy i że mi pomoże w wyganianiu go (zresztą całą resztę też by się przydało wypędzić z mojej domowej samotni):
-Hej, Kuchiki-san, co tu robisz? Tylko mi nie mów, że jesteś z tym kretynem?
-Lara! Nie spodziewałam się tutaj ciebie, ale niestety rozczaruję cię...tak jestem z tym kretynem.-powiedziała dziewczyna i zwróciła się do chłopaka-Hej, Ichigo chodź już! Kon sam przyjdzie potem! Nie musisz go zaciągać siłą!
Po tym co powiedziała Rukia wywnioskowałam, że tamten nieznajomy nazywał się Ichigo* i myślałam, że umrę zaraz ze śmiechu. Powstrzymywałam się, ale nie mogłam. O mało, co bym naprawdę tego dokonała, gdy nagle kiedy nie zdążyłam dogryźć Truskaweczce mój stary znajomy (to jest oczywiście Ro-kun) kazał wszystkim wejść do mnie do domu. Mimo, że nie znałam jego zamiarów również weszłam, jak wszyscy i nie zwróciłam większej uwagi na to, że wydaje on za mnie rozkazy w moim domu, choć serdecznie tego nienawidziłam.
Wszyscy po chwili siedzieliśmy już na dywanie, a chłopak wstał i przemówił, no i przytrzymywał Truskawkę, który wkurzony wciąż się wyrywał i coś do mnie bełkotał:
-Jest plan...-zaczął Ro
* ichigo (イチゴ) - truskawka
Rozdział 2: Za drzwiami Urahary.
-Jaki znowu plan?! Przyszedłem tylko po Kona. Nie obchodzą mnie wasze plany!-krzyknął Ichigo
-Zamknij się! Też mam dość tego zamieszania, ale daj mu powiedzieć, bo skoro wziął Kaku to na pewno ma do niego sprawę!-odparsknęłam i czekałam na to co powie wreszcie Ro
-Jakiego Kaku?!
-Ech, nieważne...Kona.-powiedziałam, żeby już się nie musieć mu tłumaczyć.
Ro przez chwilę nic nie mówił i czekał na ciszę aż w końcu wszyscy przestaliśmy się sprzeczać, a on ponownie zaczął:
-Chcemy przywrócić prawo zmodyfikowanych dusz do życia w Soul Society i przywrócić 14 Odział...Musimy pokazać Soul Society, że ich pstryknięcie palcem nie może zniszczyć wszystkiego, co sami stworzyli....Ichigo, dobrze, że przyszedłeś. Też byśmy chcieli, żebyś z nami wyruszył. Nie mamy zamiaru za dużo walczyć. Chcemy pójść na ugodę, tyle, że czeka nas bardzo daleka droga...i jest parę osób, które na pewno będą temu się sprzeciwiać..
-Dla Kona? Hm...w sumie i tak zawsze walczyłem z prawem w Społeczności Dusz, więc to nie byłoby dla mnie nic nowego, ale błagam nie mam zamiaru iść z nią!-wrzasnął Truskawka wskazując na mnie palcem
-A co boisz się, że nie dasz sobie rady i zwalasz na mnie winę?-zapytałam wkurzona
-Chyba sobie żartujesz! Wątpisz w moje umiejętności, a sama na pewno jesteś słaba!-obruszył się Ichigo
Chwilę póżniej spojrzałam się na niego z miną w stylu "Chyba sobie kpisz.." jako odpowiedź i bez jego pozwolenia zaciągnęłam go ze sobą. Nie sądziłam, żeby był w jakimkolwiek stopniu dobrym shinigami, więc postanowiłam, że zabiorę go chodź na parę dni na trening do mojego dobrego znajomego, Kisuke. Za pewne tamten cały Ichigo, żyjąc całe życie w tym mieście nawet o nim nie słyszał, ale jak już byliśmy przed drzwiami jego sklepu (w sumie ze 100 metrów od mojego mieszkania) chłopak wrzasnął:
-Po co mi Urahara?!
-Ty go znasz?!-spytałam sparaliżowana
-No, trenował mnie kiedyś.-oznajmił z niezauważalnym uśmiechem
-To potrenuję cię znowu!-krzyknęłam i z przyzwyczajenia (wiem, dziwne przyzwyczajenie, ale w Soul Society to było na porządku dziennym, a przynajmniej w tym jakże niezwykle agresywnym moim ukochanym Oddziale 14) zapukałam w drzwi i zamiast poczekać na odpowiedź kopnęłam je, tak że otworzyły się na oścież, a ja zobaczyłam coś czego nie potrafiłabym opisać...
-Urahara?-zapytałam niezręcznie
Mężczyzna szybko założył kapelusz i podszedł do mnie, a Yoruichi odwróciła od nas wzrok i gdzieś poszła:
-Eeeem..o co chodzi?-zapytał nieśmiało Kisuke
-Już nic..Nie będę wam przeszkadzać.-powiedziałam z lekkim uśmieszkiem i zamknęłam drzwi, które jakoś dziwnym sposobem jeszcze nie wypadły z zawiasów po moim kopniaku.
Chwilę później znów byliśmy w kropce, bo choć ja zyskałam żądzę walki to mieliśmy kolejny problem - Kon nie miał swojego ciała shinigami, więc niestety znowu musieliśmy zajść potem do Urahary, żeby znalazł mu jakieś ciało. Tym razem już dzisiaj wolałam go jednak niczym nie dręczyć. Musiałam dzisiaj poza tym zapewnić tylko nocleg chwila...jednej, dwóm, trzem, czterem, pięciu, sześciu..nie jeszcze Rukia! To w takim razie siedmiu osobom plus mnie samej. W końcu wyszło na to, że wylądowałam w jednym pokoju z Truskawką i Rukią, a cała reszta poszła spać do salonu na mojej kanapie! To takie nie fair, że nie dość, że miałam spać na materacu, a nie na mojej ukochanej kanapie to miałam być jeszcze przy okazji w jednym pokoju z tym idiotą Ichigo, no ale cóż...(papier, kamień, nożyce) los zdecydował...
Całą noc nie mogłam spać...zresztą podobnie, jak towarzysze z mojego pokoju. Po północy usłyszałam fragment ich rozmowy:
-Rukia, chcesz się mieszać w tą całą sprawę? Nie boisz się konfliktu z Byakuyą? -spytał Ichigo bardzo poważnie
-Jutro rano podziękujesz za gościnę i zmyjemy się stąd..Nie mamy szans z Soul Society..Zresztą nie znamy umiejętności tych ludzi..-odparła dziewczyna
-Ale...-zaczął
-Bez żadnego "ale.." i tak miałam już kiedyś konflikt z prawem. Następnym razem naprawdę mnie zabiją...
-Czyli tchórzysz? Jasne, zrozumiałem.-powiedział chłopak, a ja po tym nieświadomie zasnęłam, wciąż odtwarzając sobie w pamięci ich słowa...Bałam się, że bez nich nic nam się nie uda zdziałać...
Rozdział 3 i 1/2: Trening.
Wszystko zakończyło się szczęśliwie - Rukia i Ichigo zostali, ale pod warunkiem, że pokażemy im nasze umiejętności. Kuchiki wiedziała na pewno, że ten cały Ichigo w niczym nam nie pomoże, więc liczyła na nas - pomyślałam szykując się na trening, który mieliśmy urządzić w sali treningowej pod domem Urahary. Miasta nie mamy zamiaru rozwalać, więc za jego pozwoleniem mieliśmy trenować tam.
Po wejściu do wielkiej sali pod ziemią zaczęłam się przyglądać temu miejscu. Nie miałam pojęcia, jak on je zrobił, ale bardziej mnie zdziwiło ile wolnej przestrzeni można znaleźć pod tak małym sklepikiem, jakim był dom Kisuke. No cóż..on zawsze coś takiego wymyśli.
Teraz miałam tylko nadzieję na to, że uda mi się stoczyć pojedynek sam na sam z Truskawką. Tak bardzo miałam ochotę się z niego trochę pośmiać, więc kiedy dopiero, co zaczęliśmy się orientować, co robić ja tylko czekałam na ich propozycje:
-Z kim by tu się zmierzyć, bo na początek będziemy się pojedynkować, tak Rukia?-spytał rudzielec
-Po co się jeszcze pytasz? Wczoraj wszystko ustalaliśmy! Masz walczyć z nią!-krzyknęła z zażenowaniem Rukia i wskazała na mnie palcem.
"Jest!"-mogłabym pomyśleć w tamtej chwili, ale Ichigo nie czekał nawet na moją reakcję i lekceważąc mnie wyjął swój miecz. Z początku trochę przeraziła mnie wielkość jego zanpaktou, ale nie sądziłam, że byłby on w stanie coś mi nim nawet zrobić..pewnie nawet nie wie, czym jest shikai i bankai.
Najpierw tylko odpychałam jego ataki i zeskakiwałam dalej, żeby dokładniej się przyjrzeć technice przeciwnika, ale..musiałam zrobić tym razem inaczej, bo..moment! On używał Błyskawicznych Kroków z taką szybkością, że nie mogłam dokładnie spostrzec, gdzie jest. Postanowiłam nie stawiać już więcej na swoją dumę i w końcu zaczęłam walczyć na poważnie. Prędko bez zastanowienia odskakując ponownie z mojego obecnego miejsca krzyknęłam trzymając swojego Zabójcę Dusz - "Rzuć się na przeciwnika, Kurisutaru*!". Wtedy poczułam, że zaczęła się wojna już nie tylko między mną, a Ichigo, ale i między mną samą. Źle oceniłam siłę przeciwnika i przez to wyczerpałam mnóstwo swojej energii wykorzystując czas na odskakiwanie od jego miecza. Nie poznawałam siebie - byłam zbyt słaba, ale teraz mogłam już tylko polegać na moim zanpaktou.
Kurisutaru, a właściwie w pełnej nazwie Kinzoku* Kurisutaru to jeden z mieczy "specjalnych". Ma on niezwykłą moc, ze względu na swoją liczebność kunaii w ataku. Ostrze nie jest o tyle ostre, co metalowe "kryształki", które są przymocowane w trzech miejscach na mieczu - jeden jako głowica, drugi na zakończeniu się nasady, a trzeci na zakończeniu się ostrza. Rozkładają się one i przez chwilę wyglądają, jak siatki ostrosłupów, a potem wyrzucają z siebie mnóstwo pojedynczych kunai, które jeszcze raz się tak rozkładają i dzięki temu kunaii jest trzykrotnie więcej. Rozwinięta została w nim ta umiejętność tylko dzięki Yoruichi, która namówiła mnie na "niewielkie ulepszenie" miecza u Urahary, a że mu się spodobał trochę bardziej motyw mojego zanpaktou to z nim tak eksperymentował, że nauczył mnie jeszcze z tych wyrzucanych przez te trzy kryształki kunaii ponownie wyrzucać kolejne. Poza tym kiedyś kunaie wystrzeliwały się z tylko tego kryształu na głowicy, a teraz ze wszystkich trzech! Wiedziałam, że tym go załatwię, ale Ichigo w ogóle nie zainteresował mój miecz i z łatwością unikał kunai..."Nie na długo tak sobie swobodnie będziesz unikał mojego Kryształka"-dało mi się na myśl, bo wiedziałam, że tym razem uwolniłam tylko te kunaie z pierwszego kryształu. Tym razem byłam pewna, że nic nie przeszkodzi mi w planie zwalenia na kolana tego amatora, ale nagle..chłopak przestał unikać kunai i zniknął mi z oczu. Zaczęłam się orientować, gdzie jest i nie uwierzyłam własnym oczom...on..nie to niemożliwe..Odszedł i odwrócił od siebie moją uwagę, żeby..:
-Ban Kai. Tensa Zangetsu.-wrzasnął z szerokim uśmiechem Kurosaki, a jego brązowe oczy podejrzanie zabłysły.
Mogłam tylko obserwować, jak skupia się wokół niego masa energii duchowej....I to ogromna masa..Nie mogłam się na to napatrzeć. Czyli na początku dawał mi fory, tak?
-T-Ty...ty wiesz, co to w ogóle bankai?-parsknęłam, choć wiedziałam, że to był już tylko odruch, a teraz to on miał tu przewagę..i to kolosalną..
-Najwidoczniej tak!-odkrzyknął błyskawicznie i rzucił się na m nie z mieczem chłopak, a ja żałośnie skuliłam się i czekałam na to aż ta potyczka się skończy...Poddałam się bez walki. Byłam żenująca. Dopiero teraz zrozumiałam swój błąd w postępowaniu z Ichigo. Dlaczego zawsze musiałam oceniać "książki po okładce"?
* kurisutaru (クリスタル) - kryształ
* kinzoku (金属) - metalowy
INFORMACJA, co do rozdziału 3: Na razie napisałam jego pierwszą część, potem napiszę jeszcze drugą. Jutro wstawię na bloga podgląd, jak dokładniej wygląda Zabójca Dusz Lary. Na razie musicie sobie to wyobrazić. Mam nadzieję, że wszystko jest napisane sensownie. Starałam się.
Rozdział 3 i 2/2 pojawi się prawdopodobnie też jutro.
Rozdział 3 i 2/2: Trafiona, zatopiona!
Nie mogłam się podnieść. Nic nie mówiłam. Patrzyłam się na Ichigo i wpatrywałam się w to, co robił, ale on tylko stał i też się na mnie patrzył, tak jak ja na niego bez słowa. Było mi tak okropnie wstyd za siebie, że aż przez chwilę nie mogłam myśleć o niczym innym, jak o tym, dlaczego go tak oceniłam. Dlaczego taka byłam? Obojętność - to jedyna cecha, jaką od jakiegoś czasu sobą reprezentowałam. Wszystko olewałam. Serio. Dopiero teraz odkryłam, że naprawdę nic mnie nie interesowało. Oceniałam ludzi po wyglądzie, bo tak wygodniej, a potem rzucałam wspomnienia o nich w niepamięć i miałam już wyrobione o nich zdanie. Zresztą tak, jak w tym przypadku wykreowane wyłącznie przeze mnie, nie oparte niczym. Dziwne, że miałam jeszcze przyjaciół przy takim podchodzeniu do świata, który mnie otaczał. Moja głowa wypełniona była myślami o tym, jaka to byłam "okropna", ale z drugiej strony...Nie, nie ma drugiej strony - po prostu próbuje się wytłumaczyć przed samą sobą. Najbardziej przerażało mnie to, jak bardzo byłam przekonana o swojej sile, której tak naprawdę w ogóle nie miałam. Byłam fatalną Shinigami i przyjaciółką. Świetnie. Warto coś z tym zrobić, ale..jak mam mu powiedzieć, że już się poddałam..:
-To koniec, jak na dziś treningu!-krzyknął ktoś za mną
Kiedy zdążyłam się zorientować kto to był okazało się, że to Yoruichi. Musiała się bacznie przyglądać walce i sama pewnie uznała, że będzie mi wstyd się wycofać. Jak dobrze, że znam taką osobę, jak ona. Zawsze mi pomagała. Czasem nawet traktuję ją, jak rodzinę. Kiedyś zamiast siedzieć w domu Kuchiki wciąż wymykałam się do Soi Fong, która któregoś dnia zapoznała mnie z Yoruichi. Znam ją już od czasów, kiedy byłam dzieckiem. Ona zawsze wiedziała dokąd sięga mój limit, ale tym razem przerwała to tylko ze względu na to, że wiedziała, jak się poczuję mówiąc te żałosne zdanie "Poddałam się.".
Kiedy już dotarłam na górę sklepu Urahary prędko unikając spotkania z Ichigo, który mógłby mi zadać teraz tysiąc pytań natknęłam się na Kisuke. Facet stał w korytarzu, jak zawsze ubrany w te swoje moim zdaniem "przygłupie" ubrania i patrzył się na mnie. Po chwili wymachując wachlarzem podszedł do mnie i powiedział "Chcesz osiągnąć bankai?". Zdziwiło mnie to, bo gdzie mi tu do bankai, jak ja nawet shikai mam nieopanowane do końca. Sekundę później Urahara znów zaczął:
-To jak, chcesz osiągnąć bankai?-spytał ponownie
-Ale..jak?
-Pytasz się jeszcze "jak" znając Yoruichi i mnie? Trzydniowa metoda, jak na razie nie jest na twoje siły, ale kto wie..czy będzie ci potrzebna?-odparł tajemniczo mężczyzna w kapeluszu i odszedł.
Nie miałam pojęcia, co o tym myśleć. Ćwiczyłam nieudolnie bankai latami, ale...no tak! Już rozumiem!
Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale chciałam już napisać o tym bankai w czwartym rozdziale, który pojawi się za góra dwa dni na stronce :3
rozdział 1 i 2 są super! Bardzo spodobał mi się ten pomysł z tymi zmodyfikowanymi duszami w jako shinigami :) Nie dziwię się na reakcję Lary na imię Zastępczego XD ja zareagowałam tak samo oglądając Bleach'a :) czekam niecierpliwie na next'a.
OdpowiedzUsuńDzięki XD Ogólnie następnym razem to Ichigo będzie się śmiał. Zresztą sama zobaczysz dlaczego :3 Chyba dziś zabiorę się za ten trzeci rozdział, wiec długo nie trzeba będzie czekać. Jeszcze raz dziękujem i sama idę się zabrać do przeczytania twojego ff'a :'D
UsuńOoo, bardzo bardzo bardzo! polubiłam Larę, mój typ! :D Ikari też lubi sobie pokopać w drzwi ;)) Zgadzam się z Hayashi - świetny pomysł z tym, żeby pisać o czternastym oddziale i zmodyfikowanych. I rzeźi, jaka ich spotkała... Tch, Gotei zasr... ^^ Truskawa niezmiennie mnie bawi, bawił i bawił będzie ;D Hehe. Dodaje do obserwowanych ale i tak mozesz mi ma poczcie u mnie zostawiac przypominajki, bo ja nieogarnieta jestem! :)
OdpowiedzUsuńPzdr!
I zapraszam na dwójkę u mnie ;)
Dzięki. Lubię pisać takimi brutalnymi postaciami XD Ok, będę pamiętać.
UsuńNiedługo zerknę :3
ojjojojoj, no tak, ja też bym pewno zlekceważyął kurosakiego, bo chłopaczysko faktycznie niepozorne sprawia wrazenie. Ale trzymam za Larę kciuki! A jak nie teraz może przy nastepnej okazji będzie miala szanase udowonic Ichigo swoja siłe.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się opis zanpakuto spodobał, pomysłowe ;) No co Urahara dotknie to tak musi być :D
U mnie tez dzisiaj sie pojawila nowość.
Aha, jeszcze jedno... Troszecze dla mnie klopotliwe bylo szukanie nowego rozdzialu... Bo rozumiem, ze publikujecie dwa ff na dwoch 'stronach' blogspotu? No i tam nie ma fukcnji postu.... szkoda, bo w takiej ciagle edytowanej stronie za niedlugo wgl bedzie ciezko sie polapac :D Moze dodawajcie do numeru rozdzialu rowniez date? To by pomoglo :)
a szablon naprawdę cuuudny *.*
milego weekendu i gran rey cero! :D ^^
a i jeszcze jedno - da rade wylaczyc weryfikacje obrazkowa? bo te kody mnie niszcza :D
No następnym razem mu pokaże :3 Przyjaźni się z Yourichi, więc może ją namówi, żeby ją za jakiś czas bankai nauczyła - Rany, jak ja kraczę XD
UsuńNo to przeczyta, sobie dzisiaj wieczorkiem i fajne tło dałaś nowe.
Nie! To na tym jednym blogu są dwie zakładki - jedna z Wybielaczem, a druga z Naruto. Dobry pomysł. Coś z tym wymyślę i na pewno dam większe odstępy między postami i powiększę czcionkę, bo juz ktoś mi to mówił, ale rozumiesz - musi być w dwóch zakładkach, bo tak to ciężko byłoby się jeszcze bardziej połapać, jak na Stronie Głównej by raz było Naruto, a raz Bleach.
Też mi się STRASZNIE podoba :D
Życzę tego samego i Getsuga Tenshō! XD
Nie znam się na tym zbytnio. Zapytam się szabloniarki, która wykonała to cudeńko. Coś się z tym zrobi.
te weryfikacje mozna w ustawianiach komenatrzy wylaczyc ;)
Usuńnom nom, czajem z tymi stronami, no jak wlasnie jakas wieksza czcionka bys zaznaczala to total gitarka czad, wtedy juz na bank sie połapie ^^
no, a u mnie retroskepkcją bedzie caly drugi rozdzial, publikuje w czesciach bo duuuzo tego retro wlazlo :P narazie na blogu sa dwie i chyba jeszcze dwie przed nami :D Takze dobrze ze lubisz ^^
Buziaaki i wenyy! Naprawdę się wkręciłam ^^ Lubię się wkrecac w historie :D Tylko bez spoilerów, haha :D
:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAaaa już rozumiem, co to za dziadostwo XD Denerwujące to bywa. Już usuwam.
UsuńNie wolno lekceważyć przeciwnika, nawet jeżeli ma pomarańczowe włosy i miecz jak tasak (ja wczoraj się o tym przekonałam oglądając Yu-Gi-Oh! :D). Trening zaczęty więc za niedługo pewnie wyprawa do Soul Society :) Zabójca Lary jest ciekawy, nie chciałabym być wrogiem panny Kuchiki :) Strasznie mi się ten szablon podoba :>
OdpowiedzUsuńRacja. Miecz, jak tasak XD No niedługo już będą poważne walki O.O Dzięki. Już mam tego zanpaktou narysowanego na kartce, bo jeszcze do końca go nie opisałam, więc mam nadzieję, że ci się jeszcze bardziej spodoba.
UsuńNo szablon ładny, co nie?
PS: Czekam na posta u ciebie, Hayashi! :D
huhu :) co tu się będzie działo! Urahara znów macza paluchy, mam tylko nadzieję że za bardzo Lary jej zanpakuto nie zmaltretuje :) Ichigo to Ichigo fajtłapa ale kochany :3 Może Larze się uda wyjść z tego bez szwanku :)
OdpowiedzUsuńŚwietny i oryginalny pomysł zarazem, ażeby pisać opowiadanie o zmodyfikowanych duszach. Jeszcze nigdzie nie spotkałam się z czymś takim. Bardzo, bardzo polubiłam postać Lary, a jej reakcja na Truskawe bezcenna : ] Fajnie, że Urahara będzie ją uczyć Bankai. Strasznie ciekawa jestem jak będzie wyglądać. Oby tylko z tego treningu wyszła w całosci. Dodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńTwoje zgłoszenie zostało zrealizowane, a blog dodany do spisu :) Zapraszam również do zgłaszania nowych rozdziałów :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
spis-mangomanii.blogspot.com
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńktoś tu jeszcze wchodzi? matko...pozdrawiam autorka XD
Usuń